podążam do biura Johna i tak aby nikt mnie nie zauważył zaszywam się w jakiejś kryjówce i czekam na niego.
Musże przyznać, że nie co mnie zdenerwował, co on sobie wyobraża! holera !!.
Nigdy nie byłem typem który umie dostosować się pod rozkawzy innych, zawsze byłem wolnym człowiekiem, powinienem był tam zostać i go w ogóle nie słuchać, to jemu chyba zależy na tej sprawie z majątkiem, a nie mi.
Czekam na niego tyle ile wydawałoby się stosowne (jeżeli zauważam kogoś ważnego na ulicy czyli kogoś przydatnego dla mnie to do nieg podchodzę i dyskretnie rozmawiam), kiedy mija ten stosowny czas, podążam znowu w stornę kościoła: tym razem złapie go za te księżulskie szaty i wytargam z kościoła, pieprzy mnie ten cały meksykanin, aczkolwiek nieco mnie on zaintersował muszę sięczegoś o nim dowiedzieć. Pastor przychodzi, stosownie go opieprzam, po czym zaczynam wypytywac o zagnione osoby, po uzyskaniu informacji, proponuję otworzyć temat podziału majątków.
Post został pochwalony 0 razy
|