Odkaszlnąłem. Cóż, ta osoba wydawała się być idealną owieczką poświęconą dla dobra reszty stada. Ale sądzę, że Pan nie byłby zachwycony tak żałosną ofiarą. A nie chciałbym być drugim Kainem. Ale akurat bardziej mnie martwiła jego morda. I jakie ma zamiary. W każdym razie ręka aż świerzbiła mnie, aby użyć narzędzia Bożego. Ale nie przyczyniło by się to bynajmniej dla mojego zbawienia. Wybacz, Boże...
- Heh, chyba zdążył się do tego przyzwyczaić. A wracając do pana. Nie rozumiem, o co dokładnie chodzi. Tak czy inaczej wasza twarz wydaje mi się znajoma. Czy Bóg splótł już kiedyś nasze losy?
Kurza stopa. Jeżeli za kilka chwil nie wrócę na plebanię, to będę musiał się oddać poszukiwaniom kolejnego szczęśliwca, który będzie mógł niedługo stanąć przed tronem Stwórcy...
*To z szeryfem było tekstem zamierzonym
*
Post został pochwalony 0 razy