A niech to szlag! Na pierwszy rzut oka to było gorsze niż Gettysburg... Uech, niewesoło wygląda, nie widać po nim takiego, co by lubił się uśmiechnąć... Szlag, zmiękłem chyba ostatnio, chyba aż pozieleniałem.
Przeglądam się w najbliższej szybie.
Ho-ho, nie tylko pozieleniałem. Zbladłem.
Weź się w garść, widziałeś już gorsze rzeczy.
Wdech-wydech.
Drugie podejście - przeciskam się przez tłum.
Znowu widzę obydwuch szewców. Nie wyglądają wesoło, jak jasna cholera...
A ten co taki cichy? Przysłuchuję się trochę pytaniom.
Wracam do domu, biorę z półki torbę na ramię, i do środka wkładam butelkę wódki, buteleczkę cholernie mocnych perfum kwiatowych "Poranna Rosa", potem jeszcze jedną buteleczkę wody. Zwykłej, mokrej, czystej i zimnej.
Jak najszybciej mogę wracam na miejsce zdarzenia.
Przyjmuję następującą taktykę: gdy tylko podejdę do szewca, delikatnie odsuwam faceta, który aktualnie się nim zajmuje: "Daj mi spróbowac - mam coś, co go otrzeźwi"
Zakładając, że się odsunie, odkręcam buteleczkę perfum, i podtykam pod nos McFem'a. Jeżeli nie działa, schlapuję mu twarz wodą. Jeżeli zwróci na mnie uwagę, daję mu się napić wódki. Nie za dużo.
Kiedy/jeżeli będzie w stanie "do użycia", zadaję mu jedno, poważne pytanie:
-Co tu się do jasnej cholery stało?
Post został pochwalony 0 razy
|